STUDZIONKA

STUDZIONKA - LINKI

Przedszkole,

 dawniej szkoła katolicka (1894r.)

KONTAKT

  • info@studzionka.net.pl


email do spółki wodnej:

  • sw-studzionka@wp.pl

Historia rozwoju górnictwa węglowego 

na Dolnym i Górnym Śląsku.

(Kopalnie należące do Księstwa Pszczyńskiego, wymienione są na końcu)

Na podstawie starych kronik można przypuszczać, że węgiel na terenach Polski był już znany w X w., lecz nie umiano z niego korzystać.

Najstarsze wzmianki o górnictwie węglowym na Dolnym Śląsku spotyka się już w 1336r. za czasów Bolka II, księcia świdnickiego. Znacznie późniejsze wzmianki z 1659r. mówią o występowaniu węgli kopalnych pod Tęczynem niedaleko Krakowa. Tam też, jak potwierdziły badania historyczne, powstała najdawniejsza kopalnia węgla kamiennego w Polsce. Węgiel jednak wtedy nie miał dużego znaczenia, gdyż pobliskie lasy dostarczały taniego i łatwo dostępnego materiału opałowego. 

Na skalę przemysłową rozpoczęto eksploatację węgla kamiennego dopiero w drugiej połowie XVIII w., a mianowicie na Dolnym Śląsku w 1743r., na Górnym Śląsku w 1748r., kiedy powstały pierwsze kopalnie w okolicach Rudy i Murcek. 

Na ten sam okres przypada rozwój górnictwa węglowego w okręgu dąbrowskim i krakowskim (Będzin 1785r., Jaworzno 1792r.). Przemysł ten, dzięki ogromnemu bogactwu naszych pokładów węgla, rozwijał się nadzwyczaj szybko, zwłaszcza że wraz z nim rozwijał się hutnictwo i przemysł metalurgiczny.

W 1779r. Friedrich Anton von Heinitz, minister stanu i faktyczny szef rządu Prus, współtwórca najstarszej na świecie Akademii Górniczej w saksońskim Freibergu, sprowadził na Śląsk Friedricha Wilhelma von Redena, który - jako dyrektor Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu i późniejszy minister do spraw górnictwa i hutnictwa - odegrał rolę prekursora rewolucji przemysłowej na Śląsku.

Reden potrafił pozyskać - dla realizacji wielkiego planu budowy pierwszego nowoczesnego zagłębia przemysłowego na wschód od Łaby - wielu wybitnych naukowców i przedsiębiorców. Salomon Izaak z Brabantu, żydowski kupiec i późniejszy wyższy urzędnik Urzędu Górniczego w Tarnowskich Górach, odkrył pokłady węgla, dając tym samym początek najpierw kopalni „Królowa Luiza”, a następnie innym kopalniom i hutom w całym regionie. 

Szkot John Baildon - zwany ojcem współczesnego hutnictwa żelaza, uczeń jednego z najwybitniejszych inżynierów tamtych czasów Johna Smeatona - był twórcą m.in. Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach (obecnie Gliwickie Zakłady Urządzeń Technicznych), gdzie powstał drugi na kontynencie europejskim wielki piec opalany koksem wytworzonym z węgla wydobywanego w kopalni „Królowa Luiza”.

W 1790r. dokonano odkrycia złoża węgla w okolicach Zabrza, a już 8 lat później (1798) podjęto jego eksploatację w kopalni „Królowa Luiza” (Luisegrube). Dla usprawnienia wywozu węgla z tej kopalni, z inicjatywy hrabiego Redena podjęto w 1792r. budowę Kanału Kłodnickiego, na znacznym odcinku wykorzystującym uregulowane łożysko rzeki Kłodnicy.

Celem tej wielkiej inwestycji hydrotechnicznej było otwarcie produktom wytwarzanym na Górnym Śląsku dostępu do żeglugi odrzańskiej, a także zabezpieczenie  Koźla przed powodzią. Niestety na drodze do dalszego rozwoju górnictwa górnośląskiego stanęła wojna w 1806 i 1807r. Tragizm wojennych przeżyć wpłynął bardzo negatywnie na dalszą karierę zawodową hrabiego Redena, który już po podpisaniu pokoju nie mógł powrócić do służby w górnictwie, i wkrótce bo w 1815r. zmarł.

Górnośląskie górnictwo, między innymi za sprawą działalności Redena, było na tyle silne, że pomimo zgubnych skutków wojen napoleońskich, przetrwało ten trudny okres, chociaż na granicy egzystencji. Jeszcze za czasów hrabiego Redena przedsięwzięto pierwsze prace nad upaństwowieniem kopalń śląskich. Jednakże proces ten postępował bardzo powoli, m.in. dlatego, że głównymi odbiorcami górnośląskiego węgla były huty żelaza i cynku, które dla swej produkcji wykorzystywały nadal głównie węgiel drzewny, czerpiąc surowiec do jego wytwarzania z okolicznych lasów, nie potrzebowały zatem wielkich ilości węgla kamiennego. Transport węgla realizowano wówczas przy pomocy zaprzęgów konnych i wołowych, stosunkowo mało wydajnych, chociaż także dość kosztownych. Huty w procesie wytopu żelaza i cynku wykorzystywały węgiel, ale tylko wtedy, kiedy zakład wydobywczy znajdował się w niewielkiej odległości od pól wydobywczych, toteż dla górnośląskich kopalni istnienie w ich pobliżu huty było zbawienne.

W rozwoju dziewiętnastowiecznego górnictwa węglowego na Górnym Śląsku można wyróżnić kilka faz. Jeżeli jeszcze na początku stulecia  największa liczba kopalń występowała w okręgu pszczyńskim, a okręgi gliwicki, głubczycki i raciborski posiadały zbliżony potencjał wydobywczy, to już w połowie tego stulecia okręgi górnicze położone w pobliżu Bytomia, Zabrza, Gliwic, Chorzowa, Królewskiej Huty czy Katowic skupiły największą liczbę kopalń, daleko dystansując okręgi położone w zachodniej części rejencji opolskiej. Jeszcze większa różnica wystąpiła w górnictwie rud żelaza. Jak wynika z badań profesora Zbigniewa Kwaśnego, w latach 1822-1856 w powiecie bytomskim były 33 kopalnie, podczas gdy w tym samym okresie w powiecie oleskim było 11, w toszecko – gliwickim 8, pszczyńskim 7, kluczborskim i lublinieckim po 6, w pozostałych natomiast powiatach rejencji zaledwie 2 lub 3 kopalnie. Podobne przeobrażenie miało miejsce w hutnictwie żelaza. Na początku XIX wieku największa liczba wielkich pieców występowała w powiecie lublinieckim i toszecko – gliwickim, już jednak w połowie tego stulecia nastąpiło wyraźne przesunięcie centrum hutniczego na wschód. Największe ośrodki powstały w okolicach Bytomia i Tarnowskich Gór. Na ich powstanie wpływ miały pobliskie kopalnie, jak i sieć szlaków komunikacyjnych, zarówno drogowych i kolejowych.

Zasadniczy przełom w rozwoju przemysłu na Górnym Śląsku nastąpił w 1842r., kiedy z inicjatywy  Górnośląskiego Towarzystwa Kolejowego (Oberschlesische Eisenbahn Gesellschaft), oddano dla użytku publicznego pierwszą na Śląsku i na obecnych ziemiach polskich linię kolejową, a właściwie jej pierwszy odcinek, z Wrocławia do Oławy. Już w 1845r. linię doprowadzono do Górnośląskiego Okręgu Górniczego (Oberschlesisches Bergwerk - Revier). Budowa kolei umożliwiła tamtejszym hutom szersze wykorzystanie węgla w  procesach technologicznych, jego transport bowiem był obecnie o wiele wydajniejszy, a co ważniejsze tańszy. Ponadto sama kolej zużywała wielkie ilości węgla. Zapotrzebowanie na ten surowiec jeszcze bardziej wzrosło, kiedy linia Wrocław – Opole – Kędzierzyn – Mysłowice uzyskała połączenie z innymi kolejami na Śląsku. Niepomiernie zwiększyły się wówczas możliwości wywozu górnośląskiego węgla do innych prowincji Rzeszy Niemieckiej. Węgiel wydobyty z tutejszych kopalni trafiał teraz do Wrocławia, Berlina, oraz na rynki zbytu w Europie i na innych kontynentach.

Budowa górnośląskiego węzła kolejowego uważana jest przez historiografów niemieckich za najważniejsze wydarzenie w dziejach górnośląskiego przemysłu wydobywczego, jego powstanie bowiem stworzyło trwałe więzy technologiczne pomiędzy kopalniami i zakładami hutniczymi, a także szeroko udostępniło nowe rynki zbytu. Wkrótce gęsta sieć linii kolejowych, normalnotorowych i wąskotorowych połączyła wszystkie kluczowe zakłady wydobywcze i produkcyjne na Śląsku.

Dla rozwoju przemysłu wydobywczego na Górnym Śląsku korzystnie też wpływały rozległe przywileje tamtejszych wielkich właścicieli, którzy w ciągu wieków skupili w swoich rękach ogromne posiadłości ziemskie. Pozwoliło to na połączenie w jeden organizm gospodarczy wielu kopalń. Do największych magnatów zaliczyć trzeba księcia von Pleß, księcia Donnersmarck, hrabiego Henkel von Donnersmarck, hrabiego Tiele - Winkler czy hrabiego Ballestrem. Utworzono duże kombinaty przemysłowe, m.in. „Vereinigte Königs- und Laurahütte”, „Aktiengesellschaft für Bergbau und Hüttenbetrieb”, „Kattowitzer Aktiengesellschaft für Bergbau und Eisenhüttenbetrieb zu Kattowitz”, „Schlesische Aktiengesellschaft für Bergbau und Zinkhüttenbetrieb”, „Donnersmarckhütte, Oberschlesische Eisen und Kohlenwerke, Aktiengesellschaft in Zabrze”, a w późniejszym czasie także „Hohenlohe Werke, Aktiengesellschaft” i „Gräflich Schaffgotschen Werke, Gesellschaft mit beschränkter Haftung”. Zatem obok budowy kolei, także zaangażowanie górnośląskiej magnaterii, pełnej energii i mądrej dalekowzroczności, ale też nie szczędzącej swego majątku, było czynnikiem sprawczym powstania silnego przemysłu węglowego.

Historia górnictwa na Górnym Śląsku ma bardzo bogate i długie tradycje w zakresie prawodawstwa. Już w XIII stuleciu stosowano specjalne prawo górnicze „Iglauer Bergrecht”, wydane dla Ihlavy, zaszczepione na tutejszy grunt z Czech. Czeskie również były regulacje prawne stosowane w późniejszym czasie. Ok. 1300r. król Wacław narzucił górnośląskiemu górnictwu czeską „Ustawę Górniczą” tzw. „Kuttenberger Bergordnung”. W 1528r. książę Jan Dobry wydał ustawę górniczą zwaną Ordunkiem Górniczym (Górnym). Powstaje wówczas także zalążek stanu urzędniczego górnictwa. Zawarte w ordunku przepisy stały się podstawą całego ustroju górnictwa i hutnictwa na obszarze Górnego Śląska. W późniejszym czasie Hohenzollernowie wprowadzili szereg przepisów górniczych uzupełniających wspomnianą ustawę, m.in. w 1544, 1553 i 1559r. Obok tego, w poszczególnych dobrach magnackich stosowano inne prawo górnicze. W 1548r. funkcjonowało m.in. tzw. „Joachimstaler Bergordnung”. W 1577r. cesarz Rudolf II wydał ordynek dla całego Śląska.

Przełomowe znaczenie dla prawodawstwa na Górnym Śląsku miał król Fryderyk Wielki, który 5 czerwca 1769r. wydał rozporządzenie wprowadzające nowe prawo górnicze „Revidierte Bergordnung” dla suwerennego księstwa śląskiego i dla Hrabstwa Kłodzkiego. Prawo to zostało opracowane w oparciu o nowy ordynek górniczy, wydany trzy lata wcześniej dla księstwa Kleve, księstwa Meurs i hrabstwa Mark (Grafschaft Mark). Fryderycjańskie prawo górnicze stworzyło solidne podstawy dla górnictwa górnośląskiego. Wprowadzono zupełnie nowe pojęcia, takie jak właściciel kopalni (Bergwerksbesitzer), gwarectwo (Gewerkschaft), budżet kopalniany pod specjalnym nadzorem królewskiego urzędu górniczego, zupełnie niezależny od właścicieli gruntu, na którym wydobywano węgiel i wiele innych terminów. 

Wyższy Urząd Górniczy we Wrocławiu.

Nowe prawo górnicze z 5 czerwca 1769r. rozszerzyło kompetencje utworzonego reskryptem z 3 grudnia 1769r. Wyższego Urzędu Górniczego dla Śląska (Oberbergamt Breslau). Urząd ten podlegał bezpośrednio pod Departament Górnictwa i Hutnictwa w Berlinie, który był podporządkowany najpierw Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, później Ministerstwu Finansów. Podległość ta ulegała zmianie jeszcze kilkakrotnie: Ministerstwo Handlu, Przemysłu i Robót Publicznych, Ministerstwo Robót Publicznych, Ministerstwo Przemysłu i Handlu, przekształcone w Ministerstwo Gospodarki i Pracy. Zmiana organów nadrzędnych dokonała się ponownie w okresie hitlerowskim, kiedy w 1935r.

Wyższy Urząd Górniczy, wraz z całym niemieckim górnictwem przeszedł w kompetencje ministra gospodarki Rzeszy (Reichswirtschaftsminister), a w 1942r. urząd został przekształcony z pruskiej władzy górniczej we władze górniczą Rzeszy.

Do właściwości Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu, w pierwszym okresie jego funkcjonowania należały takie sprawy, jak: przyjmowanie zgłoszeń górniczych, udzielanie nadań dla kopalni i hut, nadzór techniczny i nadzór nad stanem gospodarczym zakładów wydobycia i przeróbki kopalin użytkowych, prywatnych i państwowych, hut państwowych, zatrudnianie sztygarów, szychtmistrzów (majstrów zmianowych) i pozostałych urzędników średniego dozoru kopalnianego. Ponadto prawo to regulowało sprawy podatków górniczych, podział zysków między gwarków, sprawy hipotek, a także sądownictwo górnicze. Później kompetencje urzędu rozszerzono o nadzór nad szkolnictwem dla potrzeb kopalni i hut.

Swobodny rozwój górnictwa i hutnictwa zapewniły regulacje prawne uniezależniające od państwowej władzy górniczej właścicieli prywatnych hut. Później także kierownictwo prywatnych kopalni zostało przekazane w ręce ich właścicieli.

Powszechna ustawa górnicza (Allgemeines Berggesetz) z 24 czerwca 1865r. ponownie zmieniła kompetencje Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu. W jego gestii znalazł się wówczas nadzór nad okręgowymi urzędami górniczymi, nadzór nad działalnością mierniczych górniczych, wydawanie koncesji tymże mierniczym, nadzór nad szkołami górniczymi, kształcącymi na potrzeby kopalni państwowych. Do właściwości Wyższego Urzędu Górniczego należało też rozstrzyganie sporów powstałych między właścicielami gruntów, a służbą geologiczną poszukującą złóż węgla i innych kopalin. Następnie w gestii urzędu było przyjmowanie zgłoszeń górniczych i udzielanie zezwoleń na podjęcie eksploatacji, zatwierdzanie łączenia poszczególnych zakładów wydobycia i przeróbki surowców oraz hut w zjednoczenia. Urząd zatwierdzał wreszcie statuty gwarectw, jak również współuczestniczył w rozstrzyganiu sporów dotyczących spraw własnościowych, jak też wydawał i zatwierdzał przepisy policyjne dla kopalni i hut. Urzędowi podlegały także takie instytucje jak: Wyższy Sąd Górniczy (Oberberggericht) i później utworzone sądy górnicze (Bergämter), dalej kasa bracka (Knapschafts- Kasse), górnicza kasa zapomogowa (Bergbauhilfskasse), a nawet składy węgla i produktów hutniczych.

W 1912r. Królewska Dyrekcja Kopalni Państwowych (Königliche Bergwerksdirektion) dla Górnego Śląska została wyłączona z kompetencji Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu i podporządkowana bezpośrednio Ministerstwu Przemysłu i Handlu.

Wyższemu Urzędowi Górniczemu podlegały w terenie utworzone w latach 1778-1779 deputacje (Bergdeputationen), a po ich reorganizacji urzędy górnicze (Bergämter). Kompetencje ich obejmowały nadzór nad urzędami okręgowymi. W 1861r. urzędy górnicze zostały zlikwidowane, natomiast zwiększono właściwości urzędów okręgowych, które później zostały przekształcone w Okręgowe Urzędy Górnicze (Bergrevieramt).

Kompetencje terytorialne Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu obejmowały cały Śląsk, po rozbiorze Polski także Poznańskie, wschodnią część Pomorza, Prusy Wschodnie, a nawet w okresie 1795-1807 Zagłębie Dąbrowskie.

 

Nie każdy mógł wydobywać węgiel, jak mu się podobało.

- Oczywiście, obowiązywały koncesje, czyli nadania górnicze. To stare prawo sięgające jeszcze czasów antycznych, stanowiące, że właścicielem kopalin jest władca. W prawie europejskim zapis ten zawarto w licznych ustawach XII- i XIII-wiecznych, ale wykaz minerałów należących do władcy obejmował przede wszystkim minerały kruszcowe. Węgiel, podobnie jak rudy darniowe, nie był początkowo zaliczany do tzw. regali królewskich.

Przełom nastąpił w 1755 roku, gdy w Prusach do królewskich regali zaliczono również węgiel, co zostało potwierdzone w słynnej ustawie górniczej dla Śląska z 1769 roku. Tam jest już zapis, że król jest właścicielem tej kopaliny. Sam (jako państwo) nie wydobywał, ale mógł udzielać koncesji, oczywiście za odpowiednią opłatą. Państwo też czerpało dochód z wydobywania węgla, z czegoś na kształt dzisiejszych podatków górniczych.

To wtedy wyrosły wielkie rody przemysłowe na Śląsku.

- Do pewnego momentu państwo pruskie samo było inwestorem. Nie tylko organizowało, kontrolowało, ale też inwestowało w górnictwo. Potem obok państwa pojawili się feudałowie, bo tylko oni mieli potrzebny kapitał pozyskany z tzw. renty feudalnej. Stąd mówi się o wschodnioeuropejskim modelu protoindustrializacji na Śląsku.

Na Górnym Śląsku do feudałów zaliczali się hrabiowie Henckel von Donnersmarck, książęta Hohenlohe ze Sławięcic czy panowie na Pszczynie (wówczas z rodu Coethen-Anhalt). W kopalnie inwestowała też drobniejsza szlachta. Dopiero rozwój przemysłu i przemiany polityczne w Prusach sprawiły, że w górnictwie pojawili się ludzie spoza arystokracji, na przykład kupcy.

Po tzw. wielkiej rewolucji na Śląsku, która trwała w okresie wojny napoleońskiej 1807-1815, gdy doszło m.in. do uwłaszczenia chłopów czy rozbicia struktury cechowej w miastach, do przemysłu weszli plebejusze. Były dwie ścieżki: z pierwszej korzystali ludzie, którzy się dorobili na służbie państwowej jako fachowcy, np. John Baildon. Z drugiej skorzystali faktorzy, czyli zarządcy u feudałów. Tu przykładem jest "diabeł z Rudy", czyli Karol Godula. Zarobione pieniądze zaczęli sami inwestować w spółkach razem z ziemiaństwem. Godula na przykład inwestował wspólnie z rodem hrabiów von Ballestrem. Dopiero później pojawił się kapitał mieszczański, głównie z Wrocławia. To za sprawą edyktu emancypacyjnego z 1812 roku, który pozwolił Żydom w Prusach na pełną swobodę gospodarczą.

Kopalnie nie miały więc jednego właściciela.

- Istniały różne modele własności. Były np. kopalnie wyłącznie państwowe, czyli fiskalne. Przykładem jest kopalnia König (Król) w Chorzowie lub sławna Königin Luise (Królowa Luiza) w Zabrzu. Kopalnie należały też do kapitałów rodzinnych, czyli wspomnianych już Ballestremów czy Henckelów von Donnersmarck. Tu największą w XIX wieku była należącą do Ballestremów kopalnia Brandenburg, czyli późniejsza Walenty-Wawel.

Był też oczywiście cały kompleks kopalń należących do księcia pszczyńskiego. Później pojawiły się zakłady należące do spółek. Pierwszą tzw. spółkę kupiecką założył Baildon w 1832 roku. W jej skład wchodziła Huta Baildon w Załężu i kopalnia węgla Waterloo w Dębie. Warto też wspomnieć o dobrach kościelnych, chociażby sławnych Bożogrobowcach z Chorzowa.

Dopiero w 1853 roku hrabia Guido Henckel von Donnersmarck założył pierwszą spółkę akcyjną Schlesische A.G. für Bergbau und Zünkhüttenbetrieb z siedzibą w Lipinach. Akcje śląskich kopalń można było kupić na giełdzie berlińskiej czy londyńskiej. Oczywiście, właściciel zachowywał dla siebie pakiet kontrolny. W drugiej połowie XIX wieku wszystkie przedsiębiorstwa rodzinne, np. Ballestremów czy Schaffgotschów, przekształciły się w spółki akcyjne. W ten sposób można było pozyskiwać kapitał na rozwój.

Czy kopalnie w tamtym czasie to był dobry interes?

- Oczywiście, ale prawdziwie wielkie fortuny zbili ci, którzy dostrzegli sens budowy całych kompleksów górniczo-hutniczych. Pierwszym był Godula, prawdziwy geniusz finansowy. Połączył w jeden kompleks kopalnie węgla kamiennego, galmanu i zakłady hutnicze. Budował huty blisko kopalń, bo zmniejszał w ten sposób koszty transportu. Pamiętajmy, że kolei wtedy nie było, węgiel przewożono furmankami. Całe wsie śląskie żyły z furmanienia, głównie zagrodnicy. Chłopi, którzy mieli mało ziemi i dorabiali jako wozacy.

Jaka była ówczesna skala wydobycia?

- W latach 70. XVIII wieku wszystkie kopalnie na Górnym Śląsku wydobywały rocznie kilkaset ton węgla (w 1780 roku - 821 ton), czyli jeden dzisiejszy pociąg w węglem. Jednak gdy ruszyły huty, przyrost był niesamowity, wydobycie szło już w dziesiątki tysięcy ton. Prawdziwy skok nastąpił wraz z pojawieniem się hutnictwa cynku (w 1840 roku wydobyto 538 tys. ton). Wykorzystywana wtedy tzw. metoda muflowa opracowana przez Johanna Ruhberga, nazywana też śląską, była bardzo paliwożerna. Węgiel stał się po prostu niezbędny.

Mitem jest natomiast, że zarabiało się na eksporcie węgla. Dopóki nie było kolei, nie było go jak wywozić. Zmieniło się to dopiero w 1846 roku, gdy powstała pierwsza sieć kolejowa Mysłowice - Wrocław. Eksportowano węgiel do Prus, choć wielkim rynkiem zbytu było też imperium rosyjskie. Samo oczywiście rozwijało swój przemysł węglowy, ale korzystało też z węgla śląskiego.

Czy dokumenty mówią coś o warunkach pracy ówczesnych górników?

- Były fatalne, wręcz niewolnicze. Sławny Fryderyk Wilhelm von Reden miał innowacyjne pomysły i podpatrzył w Wielkiej Brytanii transport konny pod ziemią. Zastosowano go w kopalni Król w Chorzowie, by wkrótce z niego zrezygnować. Utrzymanie koni było po prostu droższe niż praca człowieka. Dopiero po 30-40 latach wrócono do pociągu konnego, który wycofano, gdy pojawiła się elektryczność.

Dopiero w XIX wieku pojawia się coś w rodzaju opieki socjalnej nad górnikami, zapomogi dla wdów czy emerytury, których i tak mało kto dożywał. Doszło do tego budownictwo patronackie, czyli właściciel kopalni budował familoki dla swoich pracowników. Mamy przekazy o olbrzymich katastrofach górniczych. Były nagminne i pochłaniały dziesiątki ofiar. Nie liczono się z ludźmi.

A co z etosem i górniczymi tradycjami?

- Tak naprawdę pojawiły się dopiero w XIX wieku wraz z górniczymi mundurami wzorowanymi na pruskich uniformach. Wtedy utworzyła się prawdziwa górnicza świadomość, bo górników było już wielu.

Wcześniej wyglądało to inaczej. W kopalni węgla Król Dawid należącej do właściciela Orzegowa w latach 70. XVIII wieku pracowało zaledwie dwóch fachowych górników, których właściciel sprowadził z Saksonii, i paru chłopów. W takiej sytuacji trudno było mówić o etosie górniczym. Trzeba dodać, że rolada z kluskami i modrą kapustą pojawiała się na niedzielnym stole górnośląskiej rodziny dopiero pod koniec XIX wieku.

Węgiel bywa dziś niedoceniany, mówi się nawet o odwrocie w tej branży. A jak to wygląda z punktu widzenia historii.

Bez węgla kamiennego Górny Śląsk byłby niczym. Warto przypomnieć, że przed industrializacją region ten był prowincją strasznie zacofaną. Mamy poza paroma wyjątkami słabe gleby, nie było więc alternatywy. To węgiel kamienny stworzył Górny Śląsk takim, jakim jest dzisiaj.


Historia górnictwa Dolnego Śląska na przykładzie kopalni Julia:

 "Historia kopalni węgla kamiennego Julia /Fuchs; Biały Kamień; Thorez/"pdf...

Publikacja szczegółowo opisuje dzieje kopalni od roku 1770, zatrudnienie i wydobycie od początku XIXw. Opisuje dawną technikę górniczą: transport, wentylację, odwadnianie, budowę szybów, sposoby urabiania. Opisuje również etapy rozbudowy kopalni, aż do jej zamknięcia.


Kopalnie należące do Księstwa Pszczyńskiego

oraz rok ich uruchomienia:


1768r.  - "Emanuelssegen-Grube" - (Błogosławieństwo Emanueala) - KWK Murcki

1779r. -  "Heinrichsglück-Grube" - (Szczęście Henryka)

1805r. - "Ruberg-Grube"

1808r. - "Louis Ehre-Grube" - 1846r. koniec fedrowania

1824r. - "Szadok-Grube"

1831r. - "Augustensfreude-Grube"- (Przyjaźń Augusta)

1843r. - "Heinrichsfreude-Grube" (Przyjaźń Henryka)

1845r. - "Heinrichsglück-Grube" (Szczęście Henryka II) - KWK Bolesław Śmiały

1850r. - "Brade-Grube"


Emanuelssegen-Grube - jedna z pierwszych kopalń na Śląsku. (widok późniejszy)


Źródło:

- dostępne publikacje

- strony internetowe