Słownik Ślonsko - Polski z objaśnieniami
i ausdruki.
Ausdruki
W kożdej godce, som taki powiedzynio, kere majom inksze znaczyni niż
same znaczom. Łone sie mianujom idiomy. W ślonski godce takich je moc!.
Godo sie na nich ausdruki.
"Skocz mi na
pukiel" - możesz mi naskoczyć, pocałuj mnie w tyłek, daj mi spokój, odczep się.
Pukiel w
gwarze oznacza garb (puklaty człowiek to garbus), choć w tym przypadku chodzi
raczej o plecy, powiedzonko funkcjonowało również w wersji "skocz mi na pukiel
to byda za kamela" - a zamienię się w wielbłąda.
"Szczylać afy" - robić głupie miny, pokazywać nienaturalne grymasy.
Germanizm
oznaczający małpę przyjął się także w gwarze poznańskiej; na Górnym Śląsku
szczylanie af było zachowaniem niepoprawnym - przynależnym błaznującym dzieciom
względnie osobom niedojrzałym.
"Pacz
tam jako" - zwrot pożegnalny, trzymaj się, uważaj na siebie.
Śląskie "paczenie" pochodzi oczywiście od czynności patrzenia,
zwracania uwagi na coś konkretnego; idiom został zastosowany przez doktora Jana
Sarnę żegnającego swojego zmarłego przyjaciela - Zbigniewa Religę.
Pluskwy (lub czasem pchły) nazywane na Śląsku wanckami w żartobliwej konstrukcji mogły przedostać się do wnętrza zegarka i tam złośliwie pchać (cisnąć) odpowiednie trybiki; skutkiem tej niecnej działalności było przyspieszenie pracy czasomierza.
=======================================================================
Ogłoszynji
Skuli gibkiego wyjazdu do onkla w Reihu sprzedom drapko:
Wertiko na wysoki glanc, szrank z trzyma dźwiyrzami, szeslong odwanckowany, dwa ligistule, sztyry gardinsztangi, gramofon na kurbla, jedyn kromlojchter na świczki, dwa zicherongi i sztyry byrny przyndzione, cyja, landszaft zagraniczny, blumsztynder z mertami, jedna donica ze sznitlochym.
Bifyj z szuflodami na nici, durszlag na nudle, pół funta hawerfloków, stryknadle, heknadle, zicherki, tolszery, kartofel – presa, cwitry, maszynka na gychaktes, biksa po magiwyrflach, topfkracer, flaszenpucer, szpangi do włosów, śranczek na szczewiki, fyrlok, ausgus, trzi kokotki, badywana, waszbret.
Kohlkastla, hok z mesingowym gryfym, bratruła, żdżadło, klajdsztynder z pelcmantlym i hutym, hozyntregle, spodnioki bez rostfleków, trzy pory fuzekli sztrykowanych i posztopowanych, sześć bindrów na gumie, kiecka z krałzkami, modny cwiter z golfym, ślubny anzug z kulami na mole, szczewiki z wysokim kromflekiem, abzace, dwa oberhymdy z ibrycznym kraglym.
Holcbajn, kryka, ryczka z nachtopem, gybis po fatrze, szkrobione taszyntuchy, bigelbred, złote załośniczki z gizlokami, brołtbiksa, kloper, ślinzuchy na kurbla, szuflodka na cwist i knefle, bigle heklowane, lojfry, tepich, krałzy.
Sześć kompotzislów, dwie szolki, trzi kible, waszpek, aszynbecher, śmiotek i szipa, sebuwacz, modro tinta, sztyry blaje, szlojder do bajtla, sztrajhejcle, pół funta preswusztu, kranc leberwusztu, trzi krupnioki, żymlok, modro kapusta, hefty, buchy i pukeltasia łod cery, galoty po opie, fojercojg, blank nowe lacie, nec na dauerwela, portmanyj, taszka i brele po omie.
Wszistko to idzie łobejrzeć łod ćmy do ćmy u Grejty Harboł, Frynszita kole Kochłowic, ulica Kyncka numer łoziem. Przelyźć bez ajnfart kole hasioka do hinterhauzu. Fortka na kecie.
Pozór! Gelynder złomany!